O Nas

Nagle na tej samej ścieżce, zwanej prozaicznie życiem nie mogły się minąć dwie niespokojne dusze, jakimi oboje jesteśmy. Naszym tlenem, bez którego nie sposób żyć, są podróże i odkrywanie świata, dlatego od początku naszej miłości zmierzamy w jednym kierunku – poszukujemy wrażeń, poznajemy ludzi, zwracamy uwagę na szczegóły, uczymy się pokory do otaczającego nas świata, a na koniec dokumentujemy.
Już po pierwszej, wspólnej podróży wiedzieliśmy bez słowa, jaki jest podział ról. Naszym celem, oprócz poznawania, pochłaniania, dotykania i smakowania, jest bezsprzecznie zatrzymywanie chwil, w których dane nam było uczestniczyć. Można to czynić na wiele sposobów
i w zaciszu warszawskiego mieszkania do nich wracać, nabierać dystansu, patrzeć z innej perspektywy, analizować, wreszcie zwyczajnie po ludzku się zachwycać.
Przejechaliśmy razem tysiące kilometrów, dziesiątki razy startowaliśmy i lądowaliśmy, nieskończone godziny spędzaliśmy na podglądaniu dzikich zwierząt, zużyliśmy nieskończenie wiele kart pamięci na robienie zdjęć, pokonywaliśmy wiele trudności w dotarciu do dzikich plemion, wreszcie gubiliśmy się w dżungli i z trudem oswajaliśmy z niewyobrażalną biedą. Tym właśnie chcemy się podzielić...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


PRZYGOTOWANIA DO PODRÓŻY



dsddddddddddd
W pierwszej kolejności wybieramy cel podróży, najpierw tylko palcem po mapie, potem sprawdzamy ceny przelotów w internecie i jeśli ceny mieszczą się w naszym budżecie robimy rezerwację, jeśli nie - wyciągamy ponownie atlas świata i wybieramy inne miejsce. Na szczęście świat jest ciekawy i nie brakuje inspiracji. Robimy to zawsze co najmniej 5-7 miesięcy przed planowanym wylotem, bo w tym przypadku nie ma mowy o tzw. last minute. Następnie poszukujemy w internecie i na rynku wydawniczym wszelkich dostępnych publikacji na temat miejsca, do którego mamy zamiar się wybrać. Zanim jednak zainwestujemy w daną podróż pierwszą złotówkę zawsze sprawdzamy na stronie MSZ aktualną sytuację polityczną i realne zagrożenia, na które możemy się natknąć. Szkicujemy wstępny plan podróży i szacujemy wydatki. Kiedy szkic jest gotowy, a budżet pozwala na jego realizację potwierdzamy rezerwację i kupujemy bilety.
Resztę czasu poświęcamy na bliższe poznanie kraju lub całego regionu świata, który mamy zamiar podbić. Staramy się przeczytać, jak najwięcej o historii, obecnej sytuacji gospodarczej i politycznej, a przede wszystkim o ludziach i ich kulturze, tak żeby później nic nie przeoczyć. Przede wszystkim fascynują nas ludzie, w drugiej kolejności zwierzęta i szeroko rozumiana przyroda, mniej muzea i miejsca historyczne, dlatego w takiej kolejności układamy harmonogram podróży.
Jeśli jest to konieczne zgodnie z zaleceniami poddajemy się obowiązkowym szczepieniom lub zaopatrujemy się w profilaktyczne leki, potrzebne już na miejscu. Tak, jak to na przykład miało miejsce w Etiopii, gdzie przez dłuższy czas przebywaliśmy na obszarze zagrożonym niebezpieczną odmianą malarii. Nigdy jednak nie wpadamy w przesadną ostrożność na tym tle, bo to z gruntu przekreśla przeżycie prawdziwej przygody.
W miarę, jak rośnie na naszym koncie liczba dłuższych bądź krótszych wojaży, bardziej ekstremalnych lub mniej, coraz szybciej idzie nam ostatnia czynność przed samym wylotem, a więc pakowanie. Ale, jak widać i tego trzeba się w życiu nauczyć. Nie należy to jednak absolutnie do czynności przykrych, raczej wzmaga podniecenie i ekscytację. Stanowi to raczej pewnego rodzaju rytuał, który obowiązkowo odbywa się przy dźwiękach ulubionej muzyki i w towarzystwie butelki wina. Myślami jesteśmy już na miejscu. Najważniejszy w naszym bagażu jest sprzęt fotograficzny, odpowiedni zapas baterii, ładowarki, przewodniki, dokumenty i zeszyt do notatek. Resztę w każdym zakątku świata z większym lub mniejszym trudem da się kupić. Rzadko się jednak zdarza, żebyśmy o czymś zapomnieli albo przekroczyli, w niektórych krajach bardzo ściśle, przestrzeganą wagę bagażu.
W podróży towarzyszy nam jedynie ekscytacja i chęć odkrywania, a strach zwykle zostaje w domu. Obydwoje uwielbiamy moment lądowania w obcym miejscu na Ziemi i te pierwsze momenty odnajdywania się w nowej sytuacji. Nigdy nie odczuwamy dyskomfortu, związanego z różnicą czasu – po prostu przestawiamy wskazówki zegarków. Tym bardziej nie doskwiera nam zmiana klimatu, zwłaszcza kiedy w środku naszej śnieżnej i mroźnej zimy lądujemy w zalanym słońcu kraju, w którym nikt nie wie, co to jest kożuch. Jedyny dreszcz przebiega mnie w momencie, kiedy z ruchomej platformy prawie wszyscy zdjęli już swoje bagaże, a po naszych plecakach nie ma śladu. Nie martwimy się jednak o ich wartość, bo wszystkie cenne przedmioty są zawsze blisko nas, ale czasem, który musielibyśmy w takiej sytuacji zmarnować na zgłaszanie tego faktu, a potem oczekiwanie na zguby. Taka sytuacja przytrafiła się tylko raz, w Etiopii, kiedy nasz namiot bez wcześniejszego uprzedzenia zboczył na jeden wieczór do Paryża. Nie opóźniło to jednak znacząco naszej podróży, a my tylko żartowaliśmy, że to niesprawiedliwe, że on ma bogatszy program wycieczki niż my. Niczym syn marnotrawny dołączył do nas następnego ranka.
 


 

:: projekt i wykonanie :: Tomasz Kowalczyk ::